akt wiary nadziei i miłości

Rodzice, bądźcie przykładem wiary, nadziei i miłości Homilia Benedykta XVI podczas Mszy św. na zakończenie V Światowego Spotkania Rodzin 9 lipca 2006. W drugim dniu pobytu w Walencji, 9 lipca, w Miasteczku Sztuki i Nauki Benedykt XVI sprawował Eucharystię na zakończenie V Światowego Spotkania Rodzin dla ok. 2 min wiernych. Uzasadnienie wiary, nadziei i miłości” Trenta Horna to pierwsza z cyklu książek wydanych w ramach serii „Nowa Apologetyka”. Autor zachęca w niej do pójścia za dawną mądrością: „Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie!”. Trent Horn urodził się w żydowskiej rodzinie, a odkąd został katolikiem poświęcił się Świadku wiary, nadziei i miłości! Książka religijna już od 3,54 zł - od 3,54 zł, porównanie cen w 10 sklepach. Zobacz inne Religia, najtańsze i najlepsze oferty, opinie.. „Pielgrzym wiary, nadziei i miłości” – jak sam siebie nazwał podczas powitalnego przemówienia na lotnisku w León – podkreślił, że „ten kraj i kontynent jest wezwany do przeżywania nadziei w Bogu jako głębokiego przekonania, przemieniając ją w nastawienie serca i konkretne zobowiązanie do wspólnego kroczenia ku lepszemu Ofiarowanie:Boże mój, przez Niepokalane Serce Maryi, ofiaruję Ci odpusty, których będę mógł (a) dostąpić za dusze w Czyśćcu cierpiące (albo za duszę N.). Na dużych paciorkach zwyczajnego różańca uczyń akt wiary, nadziei i miłości, jak następuje:Boże mój, wierzę w Ciebie, boś jest prawdą nieomylną.Mam nadzieję w Site De Rencontre Mixte Noir Et Blanc. Nic prowadzące na szczyt Góry Karmel a wiara, nadzieja i miłość Omówiwszy rolę, jaką spełniają poszczególne władze duchowe w człowieku, oraz to, jakie powinny spełniać owe akty, aby jednoczyć się z Bogiem, dobrze 31 Gaitán, Mortifi cación, DSJC, s. 966. Wiara, nadzieja, miłość – porządkowanie sfery ducha połączyć ten temat z nauką Doktora Mistycznego na temat „nic” jako drogi pro-wadzącej na szczyt Góry Karmel. Gdy Jan opisuje wejście na nią, wskazuje, że tylko „nic” prowadzi na szczyt: Jest tu więc zawarta prawda, że ani rozum swoim wnikliwym pojmowaniem nie może zgłębić Boga, ani wola nie może smakować w słodyczy i rozkoszy czegoś, co by się wydawało Bogiem, ani wreszcie pamięć nie może stworzyć w wyobraźni po-jęć i obrazów, które by przedstawiały Boga. Jest więc jasne, że żadne z tych popo-jęć nie może zaprowadzić rozumu bezpośrednio do Boga, bo aby przybliżyć się do Niego, trzeba iść raczej nie rozumując, niż pragnąć coś zrozumieć, aby zaś otrzymać więcej z boskiego promienia, trzeba iść raczej ślepnąc i pogrążając się w mroku, niż otwie-rając oczy (DGK II,8,5). Jednak ze strony świętego karmelity nie jest to zachęta do osiągnięcia zu-pełnej pustki we władzach, tylko do spełniania cnót, które omówiliśmy. Gdy Jan formułuje swoją doktrynę mówiącą o owym „nic”, które prowadzi, od strony po-zytywnej, oznacza to wzbudzanie w sobie postaw wiary, nadziei i miłości32: Do tych więc cnót [wiary, nadziei i miłości] nakłonić nam trzeba trzy władze du-szy, kształtując każdą z nich w odpowiedniej cnocie, ogołacając je i wprowadzając w ciemność względem tego wszystkiego, co nie jest tymi trzema cnotami. To wła-śnie, jak to już mówiliśmy, nazywa się czynną nocą ducha, ponieważ dusza ze swej strony czyni wszystko, by wejść w tę noc (DGK II,6,6). Akty cnót spełniają podwójną rolę. Z jednej strony uwalniają duszę od wszystkiego, co nie jest Bogiem, sprowadzając we władzach pewną pustkę pod tym względem; z drugiej wstępnie jednoczą z Bogiem: dusza w tym życiu nie łączy się z Bogiem przez rozumowanie, radowanie się, wy-obrażenia czy przez inne jakieś odczuwanie, tylko przez wiarę w stosunku do rozu-mu, nadzieję w stosunku do pamięci i miłość odnośnie do woli. Wspomniane trzy cnoty teologiczne sprawiają próżnię w trzech władzach duszy. Wiara sprawia w rozu-mie ciemność i próżnię pojęć rozumowych; nadzieja sprawia w pamięci opróżnienie z wszystkiego posiadania; miłość sprawia próżnię w woli i ogołaca ją z wszelkiego afektu i radowania się tym wszystkim, co nie jest Bogiem (DGK II,6,1-2). Nie ma zatem mowy o unicestwieniu ludzkiego poznania, pamiętania oraz kochania, chodzi tylko o przekierowanie tych aktów na Boga33. W efekcie, jak pisze Miguel F. de Haro Iglesias: 32 „La fe, la esperanza y la caridad son la plenitud de la «nada», y al mismo tiempo el medio seguro y generador de la unión” ( del Blanco, Todo/nada, DSJC, s. 1461). 33 de Haro Iglesias, Virtud/es, DSJC, s. 1533. droga jednoczenia jest nieustannym ćwiczeniem się w cnotach; aspektowi negatyw-nemu polegającemu na ogołacaniu się z tego wszystkiego, co nie jest Bogiem, aby się Nim napełniać, odpowiada aspekt pozytywny polegający na praktykowaniu cnót. Ich zadaniem jest „jednoczyć, oczyszczając” lub „oczyszczać, jednocząc”, napełniać Bogiem pustkę po przywiązaniach Jemu przeciwnych34. Nie inaczej dzieje się z ogołoceniem zmysłowości. W sensie chrześcijańskim umartwienie i asceza zmierzają ku korekcie i przeorientowaniu wszelkiej pożą-dliwości, tej zarówno duchowej, jak i zmysłowej, a nie ku jej wykorzenieniu. W ludzkich władzach nie może być pustki: albo znajduje się w nich Bóg, albo to, co nie jest Bogiem35. Cnoty teologalne jako dyspozycja, aby się zjednoczyć z Bogiem Omówiwszy ludzki wysiłek, który święty karmelita poleca podjąć, aby móc zjednoczyć się z Bogiem, trzeba pamiętać o roli, jaką Jan temu wysiłkowi przy-pisuje. Zarówna asceza, która jest związana z opanowaniem zmysłowości, jak i cnoty teologalne nie powodują, że człowiek osiąga ostateczny stan zjednoczenia z Bogiem. Wysiłek ascetyczny zmierza do pewnej reedukacji sfery zmysłowej, tak aby ta nie kierowała się w sposób nieuporządkowany ku dobrom, które nie są Bogiem. Dzięki ascezie dusza i jej akty mogą być bardziej autonomiczne wzglę-dem pożądań ciała. Inaczej jest z rolą, którą odgrywają cnoty teologalne, czyli właśnie akty duszy. Omawiając rolę cnót, komentatorzy różnie rozkładają akcenty. W skrócie można by poglądy te sprowadzić do dwóch stanowisk. Pierwsze: cnoty to środek prowa-dzący do zjednoczenia dzięki temu, że nakierowują władze duszy bezpośrednio na Boga; jednak samo zjednoczenie to coś dodatkowego, co nie wynika wprost z tych cnót. Drugie: cnoty nakierowują na Boga i w ostateczności jednoczą z Nim. Aniano Alvarez-Suárez widzi rolę cnót jako bezpośrednie nakierowywanie władz na Boga i przygotowywanie tych władz do zjednoczenia. Autor ten, mówiąc o cnotach teo-logalnych i ich roli w zjednoczeniu z Bogiem, pisze, że są to akty wprost i natych-miast nakierowane na Boga (por las que el hombre se ordena directa e inmediata-mente). Dlatego też cnoty teologalne, choć nie powodują mistycznego zjednoczenia z Bogiem, to jednak stwarzają dyspozycję konieczną do tego zjednoczenia36. Po-dobnie wyraża się de Haro Iglesias, stwierdzając, że dla Jana cnoty teologalne są jedynym bezpośrednim środkiem umożliwiającym zjednoczenie z Bogiem37. 34 Tłumaczenie własne. de Haro Iglesias, Virtud/es, DSJC, s. 1533-1534. 35 Gaitán, Mortifi cación, DSJC, s. 967. A. Alvarez-Suárez, Unión con Dios, DSJC, s. 1503. 36 A. Alvarez-Suárez, Unión con Dios, DSJC, s. 1498-1499; F. Ruiz, Síntesis doctrinal, s. 231. 37 Por. de Haro Iglesias, Virtud/es, DSJC, s. 1530. Wiara, nadzieja, miłość – porządkowanie sfery ducha Inaczej akcenty stawia Federico Ruiz, stwierdzając, że w cnotach kryje się element i ludzki i boski: czynny i bierny. Element ludzki to wysiłek ascetycz-ny, aby przy pomocy łaski wzbudzać w sobie akty tych cnót, nakierowując wła-dze bezpośrednio na Boga. Natomiast aspekt mistyczny to element bierny cnót. Oznacza to, że wzbudzającemu trzy cnoty teologalne człowiekowi naprzeciw wychodzi Bóg, jednocząc go ze sobą. „Bóg stanowi substancję wiary, Bóg jest miłością, kochającym i kochanym…” – pisze Ruiz38. Cnoty teologalne są zjed-noczeniem z Bogiem: „Wierzyć, kochać, mieć nadzieję to formy, które przyjmuje zjednoczenie, gdy staje się doświadczeniem czy też gdy ma miejsce”39. Według tego samego autora cnoty te mają przede wszystkim charakter bierny, czyli są do-znawaniem, gdyż na nie Bóg odpowiada, przygotowując władze do przyjęcia Go. Ponadto cnoty te stwarzają natychmiastową jedność z Bogiem40. Myślę, że tę teologiczną w gruncie rzeczy dyskusję na temat stopnia bierno-ści cnót teologalnych trzeba zostawić z boku. Wróćmy do głównego wątku roz-ważań. Jan od Krzyża pisze tak: Jest zasadą fi lozofi czną, że wszystkie środki winny być proporcjonalne do swego celu, czyli że muszą mieć takie podobieństwo i dostosowanie do zamierzonego celu, iżby wystarczały do jego osiągnięcia. […] To samo można zastosować i do rozumu. Aby mógł dojść do takiego zjednoczenia z Bogiem, jakie w tym życiu jest możliwe, musi koniecznie używać takiego środka, który prowadzi do Boga i ma z Nim podo-bieństwo (DGK II,8,2); a tym środkiem, według Jana od Krzyża, jest wiara. Podobnie dla pamięci tym środkiem jest nadzieja, a dla woli miłość: Do tych więc cnót nakłonić nam trzeba trzy władze duszy, […] [czyli] jedynego środ-ka zjednoczenia, […] które są środkiem i przygotowaniem duszy do zjednoczenia z Bogiem (DGK II,6,6). W porządku ludzkiego działania, który aktualnie omawiamy, pierwszy akt nakierowujący na Boga stanowi wiara i dlatego jest ona najważniejsza w drodze do Boga, przynajmniej co do wyznaczania właściwego kierunku: 38 F. Ruiz, Místico y maestro..., s. 77. 39 Tamże, s. 77. 40 Tamże, s. 78. Ruiz uznaje, że w samych cnotach jest już zawarte bierne i jednoczące udzie-lanie się Boga, czyli kontemplacja: „Fe-esperanza-caridad son pasivas y activas el mismo tiempo, tienen dinamismo místico y ascético” (F. Ruiz, Síntesis doctrinal, s. 232-234). Według tego autora życie trzema cnotami teologalnymi jest jednoznaczne z doświadczaniem kontemplacji. Kwestia do-tyczy już zagadnienia teologicznego, które nie jest tematem tej książki. Por. także: F. Ruiz, Místico y maestro..., s. 77n; St. Urbański, Teologia życia mistycznego, Warszawa 1999, s. 220n. Kiedy bowiem wiara zakorzeni się w duszy i obejmie ją na skutek opróżnienia i ciemności i zupełnego ogołocenia czy duchowego ubóstwa, co wszystko jest jed-nym i tym samym, równocześnie coraz bardziej zakorzenia się i wlewa w nią miłość Bożą. Im więcej więc dusza wchodzi w ciemność i odrywa się od wszystkich rzeczy zewnętrznych i wewnętrznych, jakie może poznać, tym głębiej wypełnia ją wiara, a co za tym idzie miłość i nadzieja. Te trzy cnoty teologiczne łączą się bowiem ściśle ze sobą (DGK II,24,8). Z powyższego cytatu widać, że na pierwszym miejscu człowiek powinien kształtować prawdziwe poznanie Boga, a z tego wynikną właściwe akty pozosta-łych władz. Jest to porządek czynnego dążenia człowieka do Boga. Sądzę, że ważne jest uświadomienie sobie, że cnoty teologalne są aktami ludzko-boskimi, ponieważ nie są możliwe bez łaski. Spełnia je jednak człowiek, są zatem niedoskonałe z racji czynnika ludzkiego. Chociaż cnoty teologalne są wprost nakierowane na Boga, trzeba wspomnieć o tym, że nie jest to pełna bez-pośredniość obecności Boga, bo wiara oznacza, że nie jest to jeszcze widzenie Boga, tylko – jak mówi Jan – poznanie „szkicu obrazu”. A nadzieja oznacza brak pełni posiadania Boga. Jeśli Alvarez-Suárez mówi, że cnoty teologalne nakierowują bezpośrednio i natychmiast na Boga, trzeba to rozumieć w powyższym sensie: to znaczy wie-rząc, mając nadzieję i kochając Boga w sposób nadprzyrodzony wewnętrznie, zwracamy się ku Niemu i dlatego cnoty teologalne są konieczne w drodze do zjednoczenia. Uwzględniwszy to, co mówi Ruiz, możemy dodać, że w odpowie-dzi na akty cnót nadprzyrodzonych Bóg uodpowie-dziela człowiekowi swojej obecności. Wiara, nadzieja i miłość jako postawy wymagają ciągłego doskonalenia. W jakim kierunku winno iść to doskonalenie? Niedoskonałość wiary wiąże się z czynnikiem ludzkim, czyli z aktywnością rozumu w interpretowaniu znaków, przez które Bóg się objawia. To tu pojawia się nadinterpretacja, błąd (herezja) itp. Pełnia doskonałości poznania Boga będzie miała miejsce, kiedy rozum zo-stanie zupełnie bierny, gdyż wtedy nie może pobłądzić w interpretowaniu zna-ków. Za rozumem zupełną bierność powinny osiągnąć pamięć oraz wola. Dlatego kierunek wzrostu w wierze zmierza ku jej coraz większej prostocie. Im wiara doskonalsza, tym człowiek coraz mniej dodaje do treści wiary. Podobnie staje się i z pozostałymi cnotami. Miłość nadprzyrodzona osiąga swoją doskonałość, gdy zostaje zastąpiona samym Duchem Świętym przy zgodzie człowieka. Jest to stan zupełnej bierności woli. Spełniwszy te warunki, akty władz duchowych stają się doskonałe, to znaczy Bóg jest ich jedynym przedmiotem, na którym się koncentrują. Możemy ponow-nie przywołać cytat, który już raz się pojawił: Wiara, nadzieja, miłość – porządkowanie sfery ducha Duch Boży sprawia, że wiedzą to, co powinny wiedzieć, a nie wiedzą tego, czego nie powinny wiedzieć; że przypominają sobie […] to, co powinny pamiętać, a zapomina-ją o tym, co należy zapomnieć; wreszcie sprawia, że kochazapomina-ją to, co powinny kochać, a nie kochają tego, co nie jest w Bogu (DGK III,2,9). Osiągnięcie takiego stanu jest niemożliwe bez interwencji Boga. Czy inter-wencja ta stanowi istotę tych cnót, czy też jest już dodatkowym szczególnym aktem Boga – to pozostaje zagadnieniem teologicznym zarysowanym wyżej, na które nie odpowiadam, gdyż nie to jest zagadnienie ważne w naszej perspekty-wie rozważań. W każdym razie to właśnie w kierunku coraz większej bierności człowieka idzie wspomagające działanie Boga, jakie ma miejsce w trakcie kon-templacji, co omówimy teraz. Można by powiedzieć, że kontemplacja widziana w powyższej perspektywie to takie działanie Boga, które powoduje wyciszanie aktywności ludzkich władz duchowych spełniających akty cnót teologalnych na rzecz bezpośredniej w nich aktywności i obecności samego Boga. 5. KONTEMPLACJA, Cnoty teologiczne – wiarę, nadzieję i miłość – otrzymaliśmy jako dar w Sakramencie Chrztu Świętego. Kierują one naszą duszę ku Panu Bogu. Codziennie módlmy się, gorliwie odnawiając i odmawiając akt wiary, nadziei i miłości: Akt wiary Wierzę w Ciebie, Boże żywy, w Trójcy jedyny, prawdziwy; wierzę, w coś objawił Boże, Twe słowo mylić nie może. Akt nadziei Ufam Tobie, boś Ty wierny, wszechmocny i miłosierny, dasz mi grzechów odpuszczenie, łaskę i wieczne zbawienie. Akt miłości Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję, nad wszystko, co jest stworzone, boś Ty dobro nieskończone. A jako samego siebie, wszystkich miłuję dla Ciebie. Published by Sacerdos Hyacinthus blog kapłana rzymskokatolickiego View all posts by Sacerdos Hyacinthus Published 19 stycznia 202119 stycznia 2021 Nawigacja wpisu Benedykt XVI Trwajcie mocni w wierze, nadziei i miłości Homilia podczas Mszy św. na Błoniach. 28 maja — Kraków «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?» (Dz 1, 11). Bracia i Siostry, dziś na Błoniach krakowskich na nowo pada to pytanie z Dziejów Apostolskich. Tym razem jest ono skierowane do nas wszystkich: «Dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?» W odpowiedzi na to pytanie zawiera się podstawowa prawda o życiu i przeznaczeniu każdego człowieka. To pytanie odnosi się do dwóch postaw, związanych z dwiema rzeczywistościami, w jakie wpisane jest życie człowieka: ziemską i niebiańską. Najpierw rzeczywistość ziemska: «Dlaczego stoicie?» — Dlaczego stoicie na ziemi? Odpowiadamy: Stoimy na ziemi, bo tu postawił nas Stwórca jako uwieńczenie swojego dzieła stworzenia. Bóg wszechmogący, zgodnie ze swym niepojętym zamysłem miłości, stworzył wszechświat, wywiódł go z nicości. A gdy dokonał tego dzieła, powołał do istnienia człowieka — stworzył go na swój obraz i podobieństwo (por. Rdz 1, 26-27). Obdarzył go godnością dziecka Bożego i nieśmiertelnością. Wiemy jednak, że człowiek zagubił się, nadużył daru wolności i powiedział Bogu «nie», skazując się tym samym na egzystencję, w której pojawiło się zło, grzech, cierpienie i śmierć. Ale wiemy też, że sam Bóg nie pogodził się z tą sytuacją i wszedł bezpośrednio w dzieje człowieka, i stały się one dziejami zbawienia. «Stoimy na ziemi», tkwimy w niej korzeniami, wyrastamy z niej. Tu tworzymy dobro na rozległych polach codziennego bytowania, w sferze materialnej, ale także duchowej: we wzajemnych relacjach, w budowaniu wspólnoty ludzkiej, w kulturze. Tu doznajemy trudu wędrowców, zmierzających do celu krętymi drogami, pośród wahań, napięć, niepewności, ale z głęboką świadomością, że wcześniej czy później ta wędrówka osiągnie kres. I wtedy rodzi się refleksja: Czy to już wszystko? Czy ziemia, na której «stoimy», jest naszym ostatecznym przeznaczeniem? W tym kontekście trzeba rozważyć drugą część pytania zacytowanego w Dziejach Apostolskich: «Dlaczego wpatrujecie się w niebo?» Czytamy, że gdy apostołowie usiłowali zwrócić uwagę Zmartwychwstałego na kwestię przywrócenia królestwa Izraela, On «uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu». A oni «uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba» (Dz 1, 9-10). A więc wpatrywali się w niebo, bo odprowadzali wzrokiem unoszącego się w górę Jezusa Chrystusa, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Nie wiadomo, czy wówczas zdawali sobie sprawę z tego, że właśnie otwierał się przed nimi najwspanialszy, nieskończony horyzont, ostateczny cel ziemskiego pielgrzymowania człowieka. Być może zrozumieli to dopiero wtedy, gdy zostali oświeceni przez Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy. Dla nas jednak to wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat jest czytelne. Jesteśmy wezwani, by stojąc na ziemi, wpatrywać się w niebo — kierować uwagę, myśl i serce w stronę niepojętej tajemnicy Boga. By patrzeć w kierunku rzeczywistości Bożej, do której od stworzenia powołany jest człowiek. W niej kryje się ostateczny sens naszego życia. Drodzy bracia i siostry, z głębokim wzruszeniem sprawuję dziś Eucharystię na krakowskich Błoniach, w miejscu, w którym wielokrotnie sprawował ją Ojciec Święty Jan Paweł II podczas swych niezapomnianych podróży apostolskich do ojczystego kraju. Spotykał się z Ludem Bożym podczas liturgii w każdym niemal zakątku świata, ale nie ma wątpliwości, że odprawianie Mszy św. na krakowskich Błoniach było dla niego za każdym razem wyjątkowym przeżyciem. Tu powracał myślą i sercem do korzeni, do źródeł swojej wiary i swojej służby w Kościele. Stąd widział Kraków i całą Polskę. Podczas pierwszej pielgrzymki do Polski, 10 czerwca 1979 r., kończąc swoją homilię na Błoniach, mówił z nostalgią: «Pozwólcie, że zanim odejdę, popatrzę jeszcze stąd na Kraków, na ten Kraków, w którym każdy kamień i każda cegła jest mi droga — i popatrzę stąd na Polskę...» A podczas ostatniej Mszy św., sprawowanej w tym samym miejscu 18 sierpnia 2002 r., powiedział w homilii: «Jestem wdzięczny za zaproszenie do mojego Krakowa i za gościnę». Pragnę uczynić te słowa moimi i powtórzyć je dzisiaj: dziękuję wam z całego serca «za zaproszenie do mojego Krakowa i za gościnę». Kraków Karola Wojtyły i Kraków Jana Pawła II jest również moim Krakowem! Jest również drogim sercu Krakowem dla niezliczonej rzeszy chrześcijan na całym świecie, którzy wiedzą, że Jan Paweł II przybył na wzgórze watykańskie z tego miasta, ze wzgórza wawelskiego, «z dalekiego kraju», który dzięki niemu stał się dla wszystkich krajem drogim. Na początku drugiego roku mojego pontyfikatu przybyłem do Polski i do Krakowa z potrzeby serca, w pielgrzymce po śladach mojego Poprzednika. Pragnąłem oddychać powietrzem jego ojczyzny. Pragnąłem patrzeć na ziemię, na której się urodził i na której dorastał do podjęcia niestrudzonej służby Chrystusowi i Jego Kościołowi powszechnemu. Pragnąłem przede wszystkim spotkać żywych ludzi, jego rodaków, zakosztować waszej wiary, z której wyrósł, i upewnić się, czy w niej trwacie. Chciałem też z tego miejsca prosić Boga, by zachował w was dziedzictwo wiary, nadziei i miłości, jakie pozostawił światu, a wam szczególnie, Jan Paweł II. Pozdrawiam serdecznie wszystkich zebranych na krakowskich Błoniach, jak daleko sięga mój wzrok, i jeszcze dalej. Chciałbym każdemu z was uścisnąć dłoń, patrząc w oczy. Ogarniam sercem wszystkich uczestniczących w naszej Eucharystii za pośrednictwem radia i telewizji. Pozdrawiam całą Polskę! Pozdrawiam dzieci i młodzież, rodziny i osoby samotne, chorych oraz cierpiących na duchu i ciele, pozbawionych radości życia. Pozdrawiam wszystkich, którzy codzienną pracą pomnażają dobro tego kraju. Pozdrawiam Polaków żyjących poza granicami ojczyzny, na całym świecie. Dziękuję ks. kard. Stanisławowi, arcybiskupowi metropolicie krakowskiemu, za serdeczne słowa powitania. Pozdrawiam kard. Franciszka Macharskiego i wszystkich kardynałów, biskupów, kapłanów, osoby konsekrowane i naszych wspólnych gości z wielu krajów, zwłaszcza z krajów sąsiednich. Pozdrawiam Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, Pana Premiera, przedstawicieli władz państwowych, terytorialnych i samorządowych. Drodzy bracia i siostry, hasłem mojej podróży śladami Jana Pawła II po polskiej ziemi są słowa: «Trwajcie mocni w wierze!» Wezwanie zawarte w tych słowach skierowane jest do nas wszystkich, tworzących wspólnotę uczniów Chrystusa. Skierowane jest do każdego z nas. Wiara jest bardzo osobistym aktem człowieka, który realizuje się w dwóch wymiarach. Wierzyć to przede wszystkim znaczy uznać za prawdę to, czego do końca nie ogarnia nasz umysł. Trzeba przyjąć to, co Bóg nam objawia o sobie, o nas samych i o otaczającej nas rzeczywistości, także tej niewidzialnej, niepojętej, niewyobrażalnej. Ten akt przyjęcia prawdy objawionej poszerza horyzont naszego poznania i pozwala dotrzeć do tajemnicy, w jakiej zanurzona jest nasza egzystencja. Jednak zgoda na takie ograniczenie możliwości rozumu nie przychodzi łatwo. I tu wiara jawi się w swoim drugim wymiarze: jako zaufanie osobie — nie zwyczajnej osobie, ale Chrystusowi. Ważne jest, w co wierzymy, ale jeszcze ważniejsze, komu wierzymy. Św. Paweł mówi nam o tym w odczytanym dzisiaj fragmencie Listu do Efezjan. Bóg dał nam ducha mądrości i «światłe oczy dla naszego serca, tak byśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących na podstawie działania Jego potęgi i siły, z jaką dokonał dzieła w Chrystusie» (por. Ef 1, 17-21). Wierzyć — to znaczy zawierzyć Bogu, powierzyć Mu nasz los. Wierzyć — to znaczy nawiązać głęboko osobistą więź z naszym Stwórcą i Odkupicielem w mocy Ducha Świętego i uczynić tę więź fundamentem całego życia. Słyszeliśmy dzisiaj słowa Jezusa: «Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi» (Dz 1, 8). Te słowa dotarły przed wiekami również na polską ziemię i wciąż stanowią wyzwanie dla wszystkich, którzy się przyznają do Jezusa Chrystusa i dla których Jego sprawa jest najważniejsza. Mamy być świadkami Jezusa żyjącego w Kościele i w ludzkich sercach. To On nas posyła. W dniu swego wniebowstąpienia powiedział apostołom: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. (...) Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły» (Mk, 16, 15. 20). Drodzy bracia i siostry! Wraz z wyborem Karola Wojtyły na Stolicę św. Piotra, by służył całemu Kościołowi, wasza ziemia stała się miejscem szczególnego świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa. Wy sami zostaliście powołani, by to świadectwo składać wobec całego świata. To wasze powołanie jest nadal aktualne, a może nawet jeszcze bardziej od chwili błogosławionej śmierci Sługi Bożego. Niech nie zabraknie światu waszego świadectwa! Zanim powrócę do Rzymu, by kontynuować moją posługę, kieruję do was wszystkich tę zachętę, nawiązując do słów wypowiedzianych na tym miejscu przez Jana Pawła II w 1979 r.: «Musicie być mocni, drodzy bracia i siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni! Dziś tej mocy bardziej wam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów. Musicie być mocni mocą nadziei, która przynosi pełną radość życia i nie dozwala zasmucać Ducha Świętego. Musicie być mocni mocą miłości, która jest potężniejsza niż śmierć (...). Musicie być mocni (...) mocą tej wiary, nadziei i miłości świadomej, dojrzałej, odpowiedzialnej, która nam pomaga podejmować (...) wielki dialog z człowiekiem i światem na naszym etapie dziejów — dialog z człowiekiem i światem, zakorzeniony w dialogu z Bogiem samym — z Ojcem — przez Syna w Duchu Świętym: dialog zbawienia» (10 czerwca 1979 r.). Również i ja, Benedykt XVI, następca Papieża Jana Pawła II, proszę was: — byście stojąc na ziemi, wpatrywali się w niebo — w Tego, za którym od dwóch tysięcy lat podążają kolejne pokolenia żyjące na naszej ziemi, odnajdując w Nim ostateczny sens istnienia; — proszę was, byście umocnieni wiarą w Boga, angażowali się żarliwie w umacnianie Jego Królestwa na ziemi, Królestwa dobra, sprawiedliwości, solidarności i miłosierdzia; — proszę was, byście odważnie składali świadectwo Ewangelii przed dzisiejszym światem, niosąc nadzieję ubogim, cierpiącym, opuszczonym, zrozpaczonym, łaknącym wolności, prawdy i pokoju; — proszę was, byście czyniąc dobro bliźniemu i troszcząc się o dobro wspólne, świadczyli, że Bóg jest miłością; — proszę was w końcu, byście skarbem wiary dzielili się z innymi narodami Europy i świata, również przez pamięć o waszym Rodaku, który jako następca św. Piotra czynił to z niezwykłą mocą i skutecznością; — proszę was także, byście pamiętali o mnie w waszych modlitwach i ofiarach, tak jak pamiętaliście o moim wielkim Poprzedniku, bym wypełnił misję powierzoną mi przez Chrystusa. — Proszę was, trwajcie mocni w wierze! Trwajcie mocni w nadziei! Trwajcie mocni w miłości! opr. mg/mg WYKŁAD NAUKI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ ŚW. ROBERT KARD. BELLARMIN SI BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA –––––––– DODATEK TŁUMACZA –––––– I. AKTY POTRZEBNE DO ZBAWIENIA –––– AKT WIARY O Boże mój! wierzę mocno we wszystko co święty Apostolski Rzymsko-Katolicki Kościół, do wierzenia mi podaje: ponieważ Ty sam, Prawdo, ani omylić się, ani omylić nie mogąca, Ty sam to wszystko jemu objawiłeś. AKT NADZIEI O Boże mój! mam nadzieję i ufam mocno, że przez zasługi Jezusa Chrystusa, dasz mi łaskę Twą w tym życiu, i jeżeli Przykazania Twe wypełnię, chwałę w życiu przyszłym: ponieważ sam mi to obiecałeś, a wierny jesteś Panie w obietnicach Twoich. AKT MIŁOŚCI O Boże mój! kocham Cię z całego serca, z całej duszy, i ze wszystkich sił moich; kocham Cię nad wszystko, bo jesteś nieskończenie dobry, i nieskończenie godny miłości; a dla miłości Twojej kocham bliźniego mego jako siebie samego. (*) AKT SKRUCHY O Boże mój! ponieważ jesteś nieskończenie dobry, i ponieważ kocham Cię nad wszystko, żałuję z całego serca żem zgrzeszył; i postanawiam raczej umrzeć, aniżeli Ciebie w czymkolwiek obrazić. ––––––––––– Wykład Nauki Chrześcijańskiej, ułożony z rozkazu Klemensa VIII Papieża, przez kardynała Roberta Bellarmina. Na polski język przetłumaczony i w Propagandzie wydany, w Rzymie 1844. Ku większej chwale Bożej, i ku zbawieniu bliźnich przedrukowany, ss. 189-190. Przypisy: (*) Kto akty Wiary, Nadziei, i Miłości odmawia ze skruchą, może dostąpić co dzień Odpustu lat siedem i siedem razy czterdzieści dni; a odmawiając je codziennie, może dostąpić raz na miesiąc Odpustu zupełnego, w dzień Komunii świętej, odmówiwszy nadto w ten dzień pięć Ojcze nasz, i pięć Zdrowaś Maryjo, na intencję Kościoła: który to warunek jest zawsze niezbędnym do dostąpienia Odpustu zupełnego. Odpusty te ofiarować też można za duszę osoby zmarłej. (Benedykt XIV, 11 grudnia 1754). ( PDF ) © Ultra montes ( Cracovia MMXV, Kraków 2015 Powrót do spisu treści dzieła św. Roberta Bellarmina pt. WYKŁAD NAUKI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ (KATECHIZM WIĘKSZY) POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: Akt wiaryWierzę w Ciebie, Boże żywy,W Trójcy jedyny, prawdziwy,Wierzę coś objawił, Boże,Twe słowo mylić nie możeAkt nadzieiUfam Tobie, boś Ty wierny,Wszechmocny i miłosierny,Dasz mi grzechów odpuszczenie,Łaskę i wieczne miłościBoże, choć Cię nie pojmuję,Jednak nad wszystko miłuję,Nad wszystko, co jest stworzone,Boś Ty Dobro żaluAch, żałuję za me złości,Jedynie dla Twej miłości,Bądź miłościw mnie grzesznemu,Dla Ciebie odpuszczam bliźniemu. Modlitewnik Zobacz więcej Informator Ile trwa Msza Święta w niedziele i święta, dni powszednie?„Ile trwa Msza Święta?” to jedno z najczęściej zadawanych przez katolików pytań w Internecie. I jednocześnie jedno z tych najbardziej problematycznych…Przepisy kościelne w żaden sposób nie regulują czasu trwania Mszy Świętej ani nabożeństw. W Msza... Co to jest powołanie i jak je rozpoznać?Powołanie (łac. „vocatio” – wołanie, zapraszanie) zwykle kojarzy się z byciem księdzem, zakonnikiem albo zakonnicą. Tymczasem w Kościele katolickim to pojęcie ma zdecydowanie szersze znaczenie. Kto i do czego może być zatem powołany, czyli wzywany... Przebieg chrztu bez Mszy krok po krokuW Instrukcji Duszpasterskiej Episkopatu o Udzielaniu Sakramentu Chrztu Świętego Dzieciom z 1975 r. możemy przeczytać, że „zasadniczo dzieci należy chrzcić podczas Mszy Św.”. W wyjątkowych i uzasadnionych okolicznościach zdarzają się jednak odstęps... Parafia, dekanat, diecezja - podział administracyjny kościołaW podziale administracyjnym Kościoła katolickiego podstawową jednostką organizacyjną jest parafia, nad którą pieczę sprawuje – mianowany najczęściej na czas nieokreślony – proboszcz. W kierowaniu parafią wspomagają go inni prezbiterzy (księża wika... Roraty onlineRoraty to poranne msze św. w okresie adwentu, skierowane ku czci Najświętszej Maryi Panny. W większości kościołów odprawiane są między godziną 6:00 a 7:00, jednak w niektórych parafiach praktykuje się tzw. roraty wieczorne. Transmisje onlineŚwiąty... Kult świętych obrazów i relikwii w Kościele katolickimW Kościele katolickim praktykuje się oddawanie czci zarówno świętym obrazom, jak i relikwiom. Kult obrazów w katolicyzmie nie polega na kulcie obrazów jako przedmiotów, ale na oddawaniu czci osobie, która została na danym obrazie ukazana. Takie po... Zobacz więcej Komentarze: Nikt jeszcze nie skomentował, bądź pierwszy!

akt wiary nadziei i miłości